Po wodospadach na Duden Selalesi i Kurnsulu Selalesi przyszedł czas na Syllion miasto już na pierwszy rzut oka starożytnością swą zbliżone do Troi czy Perge. Niezdobyte przez Aleksandra Wielkiego, ale okaleczone przez trzęsienie ziemi w 1969 roku. Zapomniane przez turystów ze względu na brak w swoim wyglądzie spektakularności. Jest jednak wspaniale położone na szczycie góry.
trudno do Syllion trafić (i jeszcze trudniej wyjechać ) trochę sie kręciliśmy, za to można było w spokoju łazić po wertepach Sylionu. Drogę wskazuje tylko jeden drogowskaz z drogi na Gediz a pózniej trzeba sobie radzić samemu.
popołudniowy spacer w słońcu był jednak trudnym wyzwaniem.
wynik trzęsienia ziemi z 1969 roku w wyniku ktorego runął wspaniały teatr Sylliony polożony podobnie jak ten Pergamoński
przepiękne ruiny ale nastepnego trzęsienia moga nie przetrzymać
chyba w tej mieścinie lub troche dalej skręca się na Syllion, ale czas powoli wracać w planie było jeszcze Perge ale przeceniliśmy siły na słońcu więc postanowiliśmy jednak wracać do Antalyi i pomoczyć sie w morzu
na wieczornej plaży kończyliśmy dośc przyjemny dzień..
Następnego dnia przyszedł czas na błogie leniuchowanie i „zaliczanie” kolejnych plaż Licji. Zatem…przyszedł czas na odpoczynek … Jest to może mniej ciekawy etap wyprawy bo dotyczy plażowania zatem może ograniczy sie do kilku ujęć z antalijskiej plaży. Może nie będzie fajnie bo nikogo nie interesują plażowe wyjazdy innych osób, to moze chociaż niech będzie śmiesznie.I na bezhotelowych dzikich plażach trafiają się fajne widoki. Ale na początek plaża antalijskiej zatem śmieszne ujęcia Turków