Nim ruszymy na południe wschodnim wybrzeżem Licji w stronę Kas wzdłuż wybrzeża i Beydaglari Olympos Mili Parki, kilka słów o pewnej nacji euro-azjatów którzy utracili Uklad Warszawski, ale już w swojej naturze mają że muszą coś najechać. I najechali to miejsce. Mniej ich zauważyłem w Selcuk , Ayvalik czy wśród turystów zabytkowych, ale Antalya, czy szczególnie Kemer są ich. Kurica nie ptica Turcja nie zagranica.
Dość jednak na razie o tym czas ruszać na południe…
w południe robi sie gorąco więc zatrzymujemy sie i odwiedzamy rosyjska plażę w Kemer
Plan był taki by przeleniuchować dzień i wieczorem zobaczyć ognie Chimery . Powoli zatem zblizamy sie do celu zatrzymując sie tym razem na plaży i wśród ruin Pfaselis .
Pfaselis leży w Parku krajobrazowym i dojazd na plaże jest platny wjazd bodajże 7 YTL i oplata za miejsce parkingowe.
Ale już czas. Zmierzchało sie i czas było ruszać do Chimery
Chimera to obszar naturalnego wypływu gazu ziemnego, położony w rejonie dzisiejszego Yanatras oznacza „płonące kamienie”. Gaz paląc się tworzy „wieczne ognie”. Natężenie wypływu gazu zmienia się w zależności od pór roku i jest większe w zimie. W przeszłości płomienie były znacznie większe i stanowiły naturalne latarnie morskie dla żeglugi przybrzeżnej.
A oto okolica Chimery miejsca posiadajacego swoja atmosferę. Jeszcze dzis jak myślę o tym miejscu odczuwam jego specyficzną demoniczną atmosferę. Droga na Chimerę wiedzie pod górę, niezły kawałek, odczuwa się w nogach wejście na zbocze z płonacymi ogniami.
Chimera to starożytny potwór o głowie lwa ciele kozła i ogonie węża ziejaca ogniem. Jednak jak głosi legenda Belerofont przywalił ją olbrzymią skała w okolicy Oimpos gdzie spoczywa do dziś , a ze skały wydobywa sie ogień z jej przywalonego cielska.
Nie przypadkowo starożytni zbudowali tu światynię Hefajstosowi.
Następnego dnia , po nocnej wizycie w Chimerze, ruszamy powoli wzdłuż wybrzeża na południe , bez konkretnego planu na nocleg. Zakladam jedynie że chcialbym dojechać gdzieś w okolice rzeki Esen i Kalkan pobożne zyczenia jeżeli zatrzymujemy się w kazdym pięknym miejscu.
Zatem opuszczamy Antalyę i przemieszczamy sie znaną już z poprzedniego dnia trasą w stronę Olympos i Chimery. Na mapie wszystko wygląda w porzadku i niedaleko. Jednak droga wzdłuż wybrzeza to niemal ciągłe serpentyny. I dziwimy na boki, znów „zatrzymaj się zrobimy zdjecia” a Pantha rei jak mawiał Heraklit .
Jednak w południe nie wytrzymujemy i zatrzymujemy sie nad napotkan zatoczką . Wskakujemy do wody w ubraniach i postanawiamy przeczekać w wodzie .
Po drodze jest jednak Myra ta od świetego Mikolaja, już porzuciłem wiare w dotarcie w okolice Kalkan .
Myrra przepiękna pomimo nadchodzącego zmierzchu i możliwości złamania reguły, że szukamy noclegu póki jeszcze widno.Zatrzymujemy się u św.Mikołaja.
Dla mnie Myra to przedewszystkim nagromadzenie przepięknie położonych Licyjskich grobowców.Niesamowite miejsce, jedna z wizytowek Turcji. Wjazd to 10 YTL.
Właściwie dzisiejsza Myra to tureckie Demre od którego ruiny są oddalone o około 1,5 km. Miasto Myra istniało co najmniej od V w. p.n.e., o czym świadczą monety z tego okresu. Myra była jednym z najważniejszych miast Licji, przebywali tu najwięksi ludzie różnych epok. Ptolomeusz X, Germanik ze swojążoną Agrypiną, wspomina również o tym mieście św Pwaweł podczas swojej podróży do Rzymu, cesarz Hadrian i cesarz Teodozjusz II. Po najedzie arabów w XI wieku miasto upadło.
Myrra zrobiła na mnie wrażenie.
Niesamowite wrażenie wywarł na mnie moment gdy muezin rozpoczal modly i jego śpiew odbijał się echem od skal. Mam nagrany ten moment na filmiku . Był to jeden z tych momentów podrózy który pamiętać będe zawsze.
Później przybyli Rzymianie i nie omieszkali tego odnotować wśród Licyjskich grobowcówswoimi teatrami.
Po Rzymianach zostal własciwie przepiękny teatr dla mnie bardzo ciekawy ponieważ zachowaly sie jego rzeźbiarskie elementy w stylu hellenistycznym, ktory w teatrze zobaczyłem po raz pierwszy. Asia była do końca przekonana ze to ma być jej zdjęcie. Piękna piekna …głowica hellenistczna (kapitol) kolumny , dobra żartowałem.
Myrra starożytna nas zachwyciła , czas było jeszcze zobaczyć Myrrę świętego Mikolaja .
Nie będę opisywał rubasznego grubasa, czy też gnoma jakim dzisiaj został Świety Mikołaj. Zresztą spotykamy tę karykaturę obecnie w niektórych supermarketach już od pazdziernika. A przecież prawdziwy św. Mikołaj jak glosi tradycja pochodzi nie z żadnego fińskiego Rouvaniemi, ale z gorącej Myry i był biskupem tego miasta. Nie miał tej okropnej czapki z pomponem i żadnego zaprzęgu reniferów tylko mitrę i pastorał. Te dwie postacie łączy chyba jedynie skłonność do dawania prezentów. Ale dość o tym, ponieważ to niemal każdy wie i to mniej ciekawa historia.
Więc może opiszę ciemna stronę osobowości myryńskiego historycznego Mikołaja :),który w przeciwieństwie go gnoma jako postać historyczna miał również ludzkie odruchy. Ciekawe jest jego „starcie się ” z heretykiem Ariuszem na soborze w Nicei (dzisiejszym tureckim Izniku). Swoją drogą niewiele brakowało by dzisiejsze zasady chrześcijaństwa były takie jak wyobrażał sobie Ariusz a nie święty Mikołaj i papież. Jednak pogański cesarz wschodniorzymski Konstantyn I zdecydowal się poprzeć na soborze wysłanników papieża. Natomiast Arianizm przyjęli pogańscy władcy zachodu i długi czas nie było jasne która koncepcja chrześcijaństwa zwycięży. Jednak cesarstwo okazalo sie silniejsze od państw Wandalów, Longobardów, Wizygotów….Ale wracając do św Mikolaja i soboru w Nicei dyskusja była tak gwałtowna że jak podają zródla św. Mikołaj napadł na Ariusza i go spoliczkowal za wyglaszane poglady. :). Co ciekawe nie oceniano tego w pózniejszych czasach negatywnie…w końcu spoliczkował heretyka :). O gwaltowności charakteru naszego Mikolaja niech swiadczy również fakt starcia przez niego z powierzchni ziemi światyni Artemidy w Myra. Nie zdecydował się na zaadoptowanie jej na kościój jak czyniono w wielu innych miejscach, ale nakazał zburzyć i kościół chrześcijański wybudować od nowa. Ciekawa osobowość .
Dwie współczesne wizje świętego Mikolaja nieopodal Noel Baba Kilesi czyli bardziej w prawoslawnym stylu dla Rosjan
i Mikołaj z przed wejscia do bizantyjskiej światyni.
I bardziej turecko-azjatycka wersja świętego Mikołaja z centrum Myry. :). Każdy tu ma swojego świętego Mikołaja czy Noela :).
czas pożegnać Myrę i ruszać w stronę Kas w celu poszukiwania noclegu.